Not logged in | Log in | Sign Up
Oczywiście na kursie na pewno nie raz słyszała o tym co ją może spotkać na lewoskręcie jednak jazda z patronem potrafi wypaczyć całą edukację.
Jakie konsekwencje grożą jej za taki numer? i czy są jakieś różnice w takich konsekwencjach dla młodego stażem i "starego" motorniczego?
Dawniej karą było przeniesienie na zaplecze np. do zamiatania wagonów. Jak jest teraz to nie wiem i mam nadzieję, że nie przekonam się o tym tak jak ta pani zaraz po kursie.
@Tymbark: jasne, najlepiej zwalić winę na patrona! @Myszon: to różnie, zależy jakie się ma układy :> Kiedyś za taki numer był out z roboty. Potem przenosili na zaplecze albo np. do grabienia liści na zajezdni Ale jak się miało dobre "plecy", to wystarczała rozmowa z szefostwem! Na pewno kierownik R-2 nie będzie zachwycony, ale nie sądzę aby jej podziękowali - po prostu nie ma ludzi do pracy. Stąd tyle kursów i stąd potem tyle zdarzeń ze "świeżakami"... /kl
@Lipton: Starzy motorowi jeżdżą inaczej niż się powinno. Kiedyś podczas jazdy z jedną panią zapytałem: "Czy dla mnie najważniejsze powinno być to żebym bezpiecznie dojechał do pętli? Nie, dla Ciebie najważniejsze powinno być to żebyś jechał szybko i nie ciągnął za sobą wszystkich". Taka jest oto filozofia "starych" pracowników.
Ja wiem jaka jest filozofia i naprawdę nie musisz mi tego tłumaczyć. A winę za lewoskręt ponosi tylko i wyłącznie sprawca. I tyle. /kl
Ostatnio widać skutki zmienionego programu szkolenia.. jakie zaszły w Ośrodku Szkolenia Zawodowego..
Bo teraz praca instruktora ogranicza się do jazdy z uczniem z zawieszonymi nogami na pulpicie.. Chyba wiesz dobrze, jakie zmiany zaszły, od kiedy pan Ra**** zmienił program nauczania.. zgroza..
Szczerze, to nie wiem jakie innowacje tam zachodziły, bo OSZ nigdy jakoś mnie specjalnie nie interesował A skoro teraz rzekomo tak szkolą, to nie ma się czemu dziwić, że potem są takie wypadki. /kl
heh, ciekawe czy jak wyjadę we wrześniu na ulicę to będę zdany tylko na Siebie , strzeżcie sie A tak poważnie to @reggy nie gadaj głupot, instruktor nadal ma do dyspozycji swój pulpit i potrafi zrobić z niego użytek kiedy trzeba. Szkolenia praktyczne nie ograniczają się tylko do jazdy po mieście. Dużo czasu poświęca się na takie rzeczy jak symulacja awarii, robienie pudła itp. No chyba że masz inne doświadczenia, może się z nami podzielisz?
Uczeń jeździ 30godzin gdzie odpowiada za niego Instruktor.. po 30 godzinach jest egzamin - uczeń go zdaje i jeździ kolejne 50 godzin, gdzie Instruktor leży z "nogami na pulpicie" bo uczeń odpowiada sam za swoje błędy.. Czyli zdjeli z Instruktorów jaki kolwiek nacisk aby kadre dobrze wyszkolić.. tera jest lato.. a co będzie na jesień.. nie chce myśleć ile będzie wóz-wóz..
A to prawda akurat, że egzaminy zdaje się teraz eksternistycznie. A co do jesieni - będzie "wesoło" i tyle ;] /kl
No ale po egzaminie to chyba ma sie już papier z uprawnieniami prawda? Jeżeli ktoś nie nauczy się w ciągu 30 godzin jeździć to jego problem. Podobnie jest z prawem jazdy kat. B. Ja kurs robiłem latem, chociaż nigdy nie miałem do czynienia z samochodem. Instruktor moją naukę olał. Egzamin miałem w listopadzie i zdałem za pierwszym razem więc zawsze jak sie chce to można się nauczyć. Mogę się tylko cieszyć, że pierwsze jazdy pod okiem instruktora bede miał dopiero jesienią, w przeciwieństwie do osób które jeżdżą teraz a takie zjawisko jak poślizg znają pewnie tylko z wykładów.
No nie jest to tylko problem kursanta. Zauważ, że postuluje się zmianę przepisów, tj. żeby trzeba było wyjeździć więcej godzin. IMHO tramwajem 30h, to też lekko przy mało. Choć znajdą się i tacy, to by im 300 godzin pewnie nie starczyło :> /kl